Post opublikowany na profilu przez mamę Pawełka:

„Jak pamiętacie od prawie dwóch lat rodzice szukają odpowiedzi na pytanie – „Czy widzę, czy nie?” Ostatnia wizyta w Krakowie u bardzo znanej okulistki nie tylko nie dała nam żadnej odpowiedzi, ale mocno zniechęciła do dalszej diagnostyki. Wracając z Krakowa rodzice stwierdzili, że to koniec dalszych poszukiwań, skoro żaden okulista nie jest w stanie nic nam powiedzieć – odpuszczamy. Będziemy opierali się na naszych wrażeniach… Mama nie byłaby jednak sobą, gdyby faktycznie odpuściła. Tyle szukała, szperała i znalazła cień szansy o nazwie C-eye. Co tu dużo pisać widzicie co się dzieje za oknem, zimno jak diabli. Nie stanęło to jednak na przeszkodzie, żeby spakować się i zrobić wyprawę 450 km. 5 godzin w samochodzie przy -20 °C to nie lada wyczyn, ale najważniejsze, że kilka chwil po włączeniu urządzenia poznaliśmy nareszcie odpowiedź – Widzę!!! Widzę!!! Rodzice mieli dobre odczucia. W trakcie badania otrzymaliśmy szereg odpowiedzi, których szukaliśmy niemalże 2 lata!!! Nigdy się nie poddawajcie!!! Trzeba walczyć – my będziemy i ten rok będzie należał do nas.

Na filmiku możecie zobaczyć, jak pracuję na C-eye. Ta pojawiająca i znikająca kropeczka na monitorze to punkt, gdzie skupiam wzrok. Jak widać mam duży problem ze skupieniem go przez dłuższą chwilę, ale ćwicząc z moją nową ciocią Martą udało mi się pogłaskać kotka. Brawo Ja!!!

To nie koniec mojej przygody z C-eye teraz byłem tam dwa dni, ale na wiosnę planujemy dłuższy pobyt i więcej ćwiczeń. Będzie się działo!”

Pawełek

Przez 4 miesiące leczenia męża w szpitalu po udarze myślałam, że nie ma z nim kontaktu. A praca na C-Eye pokazała, że mąż jest świadomy tego, co dzieje się wokół niego. Co najważniejsze: mógł przekazać nam swoje emocje, obawy i potrzeby. I to „KOCHAM CIĘ”, pokazane przez niego, dodało mi sił do dalszej walki z chorobą.

Pani Beata